na długo przed tym, nim spotkają się ciała.

Wszystkie przedstawione sytuacje są fikcyjne.
Podobieństwo do rzeczywistych zdarzeń i osób jest przypadkowe.
Opowiadanie zawiera sceny erotyczne.

piątek, 18 stycznia 2013

Spotkanie piętnaste - ostatnie

Niewiele rzeczy zdziwiłoby ją bardziej niż widok uśmiechniętego Zbyszka, opartego nonszalancko o futrynę drzwi domu Kasi. Podniosła brwi ze zdziwienia, gdy przyciągnął ją do siebie i pocałował tak, jakby minione lata nie miały żadnego znaczenia. Była zaskoczona, ale nie chciała się wyrwać z jego uścisku.
- Gdzie zgubiłeś swoją brunetkę? - spytała, gdy ją puścił. Zaśmiał się i odparował:
- Jesteś zazdrosna?
- Powinnam być?
Spojrzał na nią wyraźnie rozbawiony.
- Chyba nie sądziłaś, że będę czekał sam.
Rzeczywiście nie sądziła, ona też nie była sama przez cały ten czas. W zasadzie od dnia ślubu Michała nie sądziła, że w ogóle czekał.
- Skąd wiedziałeś gdzie jestem?
- Paweł to bardzo rozmowne dziecko.
- Więc pewnie powiedział ci też, że jutro wyjeżdżam.
- Powiedział, ale to już nieaktualne.
- Jak to nieaktualne? - zaśmiała się - Mam tam pracę, dom, przyjaciół. Tu nie mam niczego prócz Kasi i Pawła.
Pokręcił głową, zaciskając wargi z kiepsko udawanym żalem.
- Ola, Ola... Czy ty kiedyś mi zaufasz?
Zmarszczyła brwi. Nic z tego nie rozumiała i chyba zobaczył to, bo wyjaśnił:
- Nieaktualne, bo wyjeżdżamy razem. Kasia nie miała oporów, by podać mi numer twojego lotu. Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby szukać cię w Bangkoku. Daleko uciekłaś.
Wzruszyła ramionami.
- To nie była ucieczka. Zaproponowali mi pracę, więc pojechałam. - potrząsnęła głową, jakby dopiero dotarło do niej, co powiedział - Co?! Szukałeś mnie? Chcesz jechać ze mną?
 - Przecież wiesz, że już nie gram. Nic mnie tu nie trzyma, no może dom i kilku przyjaciół, ale bez ciebie to za mało. Dość lat już straciliśmy. Wpuścisz mnie, czy będziemy się kochać w samochodzie?
Podniosła brwi, zdziwiona po raz kolejny w tej krótkiej rozmowie.
- Kochać? Zwykle się pieprzyliśmy.
- Jesteś pewna? - uśmiechał się ironicznie - Teraz zaczynamy od nowa i zamierzam się z tobą kochać. 
- Co jeszcze zamierzasz?
- Wszystko, ale teraz i tak w to nie uwierzysz, porozmawiamy, jak zaczniesz mi ufać. Nie zamierzam tylko się z tobą żenić, bo po ślubie masz głupi zwyczaj zdradzania męża z jego przyjacielem.
Zaśmiała się i przytuliła się do niego, wdychając zapach, który zawsze działał na nią, jak narkotyk.
- Tęskniłam za tobą.
- Zapamiętaj to uczucie, żebyś nigdy więcej nie chciała uciekać. 
- Nie uciekałam! - oburzyła się.
Parsknął śmiechem.
- Więc zapamiętaj, żebyś w przyszłości nie chciała uciekać.
- Zamknij się i mnie pocałuj.
- Czy to znaczy, że sie zgadzasz?
- Tak, zgadzam się nigdy nie wychodzić za ciebie.
Później był już tylko śmiech i rozkosz.
Dużo rozkoszy.


Tak oto dotarłyśmy do końca. Planowałam skończyć zupełnie inaczej, ale to powyżej się uparło i zniszczyło inne pomysły.
Nie będzie, przynajmniej na razie, niczego oprócz bredniopisu. Znacie adres, prawda?
Dziękuję, że tu byłyście. Dziękuję za komentarze :*