na długo przed tym, nim spotkają się ciała.

Wszystkie przedstawione sytuacje są fikcyjne.
Podobieństwo do rzeczywistych zdarzeń i osób jest przypadkowe.
Opowiadanie zawiera sceny erotyczne.

piątek, 11 stycznia 2013

Spotkanie czternaste

Wysiadła z samolotu i odetchnęła głęboko, dziękując w myślach za autobusy zamiast rękawów, z czego pozostali pasażerowie się śmiali. Cieszyła się, że znów oddycha chłodnym polskim powietrzem. Uśmiechała się do wszystkim smutnych osób, które mijała, a które były zupełnie inne niż uśmiechnięci ludzie, z którymi spędziła kilka ostatnich lat. Gdy w końcu wpadła w wyciągnięte ramiona Kaśki, poczuła wreszcie, że wróciła do domu i nie miało znaczenia, że nie miała tu domu i że nie wiedziała nawet, jak długo zostanie. 
- Witaj Skarbie - powiedziała, przytulając małego chłopca, stojącego obok jej przyjaciółki - Jesteś jeszcze większy, niż myślałam!
- A ty jesteś jeszcze ładniejsza, ciociu - odpowiedział chłopiec, uśmiechając się zalotnie tak, że obie z Kaśką parsknęły śmiechem. Przyglądała mu się przez chwilę i gdy ponownie spojrzała na przyjaciółkę, ta westchnęła i stwierdziła:
- Wiedziałam, że będziesz chciała to zrobić. Paweł się ucieszy, tylko nie zdeprawuj go za bardzo, pamiętaj, że ma tylko pięć lat. 
Uśmiechnęła się i kiwnęła głową.
- Pawełku, chciałbyś pomóc cioci?
Chłopiec błysnął zębami w uśmiechu.

- Po co to robisz? - spytała Kasia, gdy Paweł już spał, a jej mąż wyszedł, by mogły spokojnie porozmawiać.
Ola sięgnęła po kieliszek, w którym zatańczyło wesoło czerwone wino, wprawione w ruch jej dłonią. Patrzyła przez chwilę jak alkohol wiruje, by w końcu odpowiedzieć:
- Nie mogę tego tak zostawić. Zabawił się mną, tak samo może zabawić się nią.
- Zbyszek też w tym uczestniczył...
- Ale to nie Zbyszek obiecywał mi uczciwość i miłość aż do końca. Zresztą, gdyby nie on, do dziś nie znałabym prawdy...
Kasia westchnęła.
- Olka, minęło sporo czasu, nie masz dość? Po co się tym przejmujesz? To niej jest twój problem, zacznij od nowa, nie mamy już osiemnastu lat. 
- Oszukał mnie, rozumiesz? Wolałabym, żeby po prostu zażądał rozwodu, ale on mnie upokorzył. Celowo. Myślałam, że to moja wina, że to z mojego powodu nie możemy się dogadać, a okazało się, że on chciał się mnie pozbyć i nawet nie potrafił powiedzieć mi tego wprost. Muszę to zrobić, muszę się uwolnić i upewnić się, że ta kobieta nie przeżyje tego, co ja.
- A później? 
- Nie wiem, co będzie później.

Siedziała w samochodzie przed urzędem, czekając na przybycie pary młodej. Było inaczej, niż na ich ślubie. Wystawnie, zdecydowanie zbyt wystawnie, jak na jej gust. Poprawiła opiętą czerwoną sukienkę, która świetnie podkreślała jej nienaganną figurę i dość mocną, jak na deszczowe polskie lato, opaleniznę. Paweł ścisnął jej dłoń i szepnął:
- Jadą, ciociu.
Spojrzała na niego i powiedziała.
- Wiesz, że nie musisz tego robić, prawda? Możesz tu poczekać, nie musisz iść ze mną. 
Chłopiec zrobił oburzoną minę. 
- Ten pan był dla ciebie niedobry, muszę iść z tobą!
Uśmiechnęła się i potarmosiła go po ciemnych włosach. Przemknęło jej przez myśl, że gdyby wszystko potoczyło się inaczej, mogłaby mieć dziecko w jego wieku. Był nawet nieco podobny do Michała, miał podobny kolor oczu i niemal ten sam wyraz determinacji na twarzy, gdy pociągnął ją za rękę i oznajmił:
- Idziemy, ciociu.
Zaśmiała się i wysiadła, zastanawiając się skąd się biorą tak niesamowite dzieci, jak jej chrześniak. Zobaczyła Michała i zatrzymała się, co wywołało zdziwione spojrzenie Pawła, ale nie zauważyła tego, wpatrując się w osobę, która była kiedyś dla niej najważniejsza. Wszystko wróciło. Miłe chwile, jego obietnice, ale i zimne słowa wypowiedziane w szpitalu oraz na sali sądowej. Słowa, które wywróciły jej świat do góry nogami. Patrzyła, jak pomaga wysiąść z samochodu swojej wybrance. Przez krótką chwilę zastanawiała się, czy przyjazd tu nie był błędem, a później to zobaczyła. Trwało to ułamek sekundy, ale tyle jej wystarczyło. Zauważyła przestraszone spojrzenie panny młodej, które zatrzymało się na moment na jednym z mężczyzn, zauważyła, że Michał podążył za tym spojrzeniem, zauważyła, że ten mężczyzna mrugnął do niego porozumiewawczo. Czy on zamierzał powtórzyć schemat, który przypadkiem stworzyli? Czy chciał ośmieszyć tą kobietę przy tych wszystkich ludziach? Ruszyła przed siebie zdecydowanym krokiem i ze sztucznym uśmiechem przyczepionym do twarzy. Zobaczył ją, gdy była już zbyt blisko, by mógł odejść. Z satysfakcją odnotowała, że znieruchomiał i mocniej ścisnął dłoń wybranki. 
- Witaj, kochanie - zaczęła, ignorując pytające spojrzenie kobiety w wytwornej sukni. Michał milczał, więc kontynuowała.
- Wybacz, że podchodzę teraz, ale nie mogę zostać do końca tej, niewątpliwie wspaniałej, uroczystości. Chciałam życzyć wam szczęścia, szczególnie pani - zwróciła się do zdezorientowanej kobiety - bo w tym związku szczęście będzie pani potrzebne. 
Widziała, że zacisnął mocno pięść i szczęki. Wciąż się miło uśmiechała, gdy kobieta zapytała go:
- Kto to jest, możesz mi to wyjaśnić?
Ola zaśmiała się trochę zbyt głośno. Kilka osób zwróciło się w ich stronę.
- Ja? Byłą żoną, którą zwykł nazywać dziwką. Nikim. Nie dziwię się, że o mnie nie wspomniał.
Zdziwiła się, gdy poczuła małą dłoń zaciskającą się wokół jej dłoni. Jeszcze bardziej zdziwiła się, gdy zdyszany chłopiec wysapał:
- Tu jesteś, mamo, wszędzie cię szukałem.
Zapomniała o Pawle. Puściła jego rączkę gdzieś po drodze. Patrzyła teraz na chłopca z ulgą, ale nic z tego nie rozumiała. Nie tak się umawiali, miał po prostu być przy niej, by Michał myślał, że jest szczęśliwa i ma rodzinę. Nie tłumaczyła czyj to ślub, nie powiedziała mu kim Michał dla niej był, nie miał nic mówić, a mówił i grał tak świetnie, że nawet ona by w to uwierzyła. Zamarła, gdy Paweł wyrzucił z siebie ze słodkim uśmiechem, patrząc prosto na Michała:
- Cześć tato.
Wszyscy wpatrywali się w chłopca, a on uśmiechał się niewinnie, by dorzucić po chwili:
- Piękny ślub, ładniejszy niż twój i mamy. 
Później wszystko potoczyło się szybko. Kobieta w długiej sukni przyłożyła obie dłonie do twarzy, odwróciła się i pobiegła do samochodu, ktoś się zaśmiał, ktoś zrobił zdjęcie, a ona i Michał wpatrywali się z niedowierzaniem w uśmiechniętego pięciolatka. Chwycił ją za rękę i odciągnął na bok.
- Czy to mój...- zaczął drżącym głosem.
- Nie, to nie twój syn. Nie wiem, skąd wziął taki pomysł. 
Zobaczyła, że znów zacisnął dłonie w pięści i nie zdziwiła się specjalnie, gdy warknął:
- Wredny jak matka. Nie spodziewałem się, że będziesz się mścić po takim czasie i to w taki sposób. Musiałaś wrócić akurat dziś? Musiałaś niszczyć mój ślub?
- Ty pieprzony hipokryto! Mścić? Zwariowałeś? Chciałam tylko upewnić się, że się zmieniłeś, że ona nie przeżyje tego, co ja. Gdyby ci na niej zależało, pobiegłbyś za nią, zamiast wrzeszczeć na mnie!  Zresztą, przecież i tak nie doszłoby do ślubu, prawda, skarbie?
Uśmiechnęła się z satysfakcją, gdy na krótką chwilę na jego twarzy pojawił się szok.
- Skąd... Jak... Kto ci powiedział?
Zaśmiała się.
- Nikt mi nie powiedział. Po prostu już dawno przestałam wierzyć, że jesteś milutkim chłopcem. Nie rób tego nigdy więcej, nie chce mi się przyjeżdżać tu ponownie.
Wciąż wpatrywał się w nią. Uśmiechnęła się sztucznie i chciała odejść, jednak zatrzymał ją i zapytał cicho:
- Czyje to dziecko?
Podniosła brwi i milczała.
- Zbyszka? - drążył.
Zaśmiała się i odpowiedziała:
- Kasi.
Kiwnął głową. Odwróciła się.
- Ola!
Spojrzała na niego ponownie. Patrzył jej prosto w oczy, uśmiechając się ciepło, tak, jak dawniej. Kiedyś uwielbiała to spojrzenie.
- Niepotrzebnie się pobieraliśmy, powinniśmy wtedy pozostać przyjaciółmi. Byliśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi... Pogubiłem się w tym wszystkim, chyba pomyliłem miłość z przyjaźnią. Nie nadaję się do poważnych związków. Przepraszam, nie zasługiwałaś na to.
- I zamiast ze mną porozmawiać, zrobiłeś ze mnie dziwkę, ośmieszyłeś i sprawiłeś, że zapomniałam o naszej przyjaźni.
Przygryzł wargę i pochylił głowę.
- Nie brzmi to najlepiej.
- To nigdy nie brzmiało dobrze, ale zdążyłam się z tym pogodzić.
- Ja nigdy się z tym nie pogodzę.
Zdziwiła się, a on kontynuował.
- Wiesz, brakuje mi czasem naszych rozmów. Myślisz, że moglibyśmy do tego wrócić?
Zaśmiała się i pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Jesteś aż tak naiwny? Nasza przyjaźń zakończyła się dawno temu. Z nią też będziesz chciał się przyjaźnić?
- Ona się nie liczy. Nigdy się nie liczyła. Upierała się na ślub, chciałem się jej pozbyć raz na zawsze.
- Nie potrafisz się rozstać normalnie? Nigdy nie dorośniesz, zawsze będziesz egoistą...
Zacisnął szczękę, ale odpowiedział spokojnie. Może był nawet nieco zasmucony.
- Nigdy nie dorównam tobie. Byłem wtedy zbyt głupi, by to docenić - wyciągnął dłoń i chciał pogłaskać ją po policzku, ale odsunęła się. Westchnął. - Mimo wszystko życzę ci szczęścia. Zbyszek jest gdzieś tutaj, wiesz? Nie wybaczył mi, że przeze mnie wyjechałaś.
Drgnęła, gdy to usłyszała, lecz zamaskowała zmieszanie drwiącym uśmiechem i odpowiedziała.
- Na ślubach to goście życzą szczęścia, ale u ciebie jak zwykle wszystko jest na opak. Żegnaj, Michał.
Odwróciła się i odszukała wzrokiem Pawła. Tak, jak myślała, rozmawiał ze Zbyszkiem. Skinęła głową, gdy ich spojrzenia spotkały się. Odpowiedział uśmiechem. Zawołała chłopca i podczas drogi powrotnej do Warszawy starała się wymazać z pamięci obraz brunetki uczepionej ramienia Zbyszka. Uświadomiła sobie, że chyba jednak miała nadzieję, że on będzie czekał, mimo, że nie odzywała się przez pięć długich lat. Słuchała wesołego trajkotania chłopca, zadowolonego z odegranego przez siebie przedstawienia i zastanawiała się dlaczego Zbyszek przygotował dla Pawła taki scenariusz.


Za tydzień kończymy.
Mam dość. Chyba ja też się kończę. 
Trochę późno na jesienną depresję. Może to tylko zmęczenie...

24 komentarze:

  1. Jest mi bardzo przykro, że Michał jest taki, ale w sumie od pewnego czasu zastanawiam się, czy w rzeczywistości też taki nie jest. Wcale się nie dziwię Twojej depresji, to co jest za oknem to raczej listopad a nie styczeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też się wydaje, że wcale nie jest milutki.
      Dziś nawet słońce świeci, ale co z tego, skoro będę wolna za dwie godziny?

      Usuń
  2. A jednak to Michał jest o wiele bardziej gorszy od Zbyszka. Na początku chciałam Olkę ukatrupić, ale właściwie to przedstawienie pokazało prawdziwą naturę Kubiaka. Co do depresji/zmęczenia, całkowicie Cię rozumiem, sama też coś podobnego przechodzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że naprawdę jest aż tak wredny? Mam nadzieję, że jednak nie...
      Jeśli czujesz się podobnie jak ja, to bardzo Ci współczuję. Oby to szybko minęło.

      Usuń
  3. Michał jest bezczelny!!! Jak on mógł zrobić to po raz kolejny. Do tego jeszcze chciał przyjaźni. No zdenerwowałam sie!
    5 lat to szmat czasu i raczej bym wątpiła, że Zbyszek czaka w celibacie:). Ta brunetka może być tylko osobą towarzyszącą:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie uwierzyłabym w jego pięcioletni celibat :)

      Usuń
    2. No chyba, że zaś ten ślub to był podstęp żeby Ole ściągnąć hehehe

      Usuń
    3. Wiesz, na to nie wpadłam, ale skoro mamy już telenowelę, to taki wariant byłby całkiem realny. Zmowa kochanka i byłego męża, by wróciła do kochanka... Nie, może jednak zostanę przy pierwszej wersji ;)

      Usuń
    4. Kochanek wygląda na bardzo zdeterminowanego człowieka i upartego i lubi dostawać to co chce. Do tej pory Zbyszek bardzo jej chciał. Chyba, że przez 5 lat mu przeszło!

      Usuń
    5. Rzeczywiście wygląda na takiego :) 5 lat to sporo czasu, mogło mu przejść...

      Usuń
    6. Po drugie to tylko mężczyzna, a im nie można ufać!

      Usuń
    7. Niektórym można. W pewnych kwestiach ;)

      Usuń
  4. A więc Michał to było zło wcielone całego opowiadania. Jak on mógł zrobić to po raz kolejny i jeszcze proponować Oli przyjaźń?! Ma tupet. Zbyszek i życie w celibacie mi do tego opowiadania nie pasuje, ale brunetka może być tylko towarzyszką, a nie nikim ważnym.
    Co do depresji czy zmęczenia to mam to samo, a jak widzę jeszcze ile śniegu sypie i sypie to mnie dobija jeszcze bardziej. Ja chce już wiosnę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śnieg? Jaki śnieg? Wczoraj wieczorem delikatnie posypało, tylko, co z tego, jeśli dziś jest +5... Szaro, buro i brzydko. Chciałabym śnieg.

      Usuń
  5. Michaś, niech ten uśmiech nas nie zmyli tam siedzi mały potworek. Śmieję się pod nosem jak o takim Kubiaku czytam, ostatnio taki charakterek mi do niego bardzo pasuje. Że Zbychu nie poczekał to chyba było do przewidzenia... Zastanawiam się co tam jeszcze szykujesz, bo na moje oko wszystko mogło zamknąć się już teraz. Ale dobrze, psiaj, pisaj! :) Nie kończ się, lubię Cie bardzo czytać. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem dlaczego, ale też od niedawno widzę go w takiej roli.
      Ja lubię czytać Ciebie - co z tym zrobimy? ;) Nie wiem, jeśli znajdę czas, to może coś z tego będzie, ale teraz z czasem jest kiepsko.

      Usuń
  6. Miałam ochotę, i nadal mam, przyłożyć Michałowi w ten uroczy pyszczek. Nie dość, że znów chciał ją ośmieszyć, to na dodatek, po tym wszystkim, co jej zrobił, śmie prosić o powrót do wcześniejszych lat, o przyjaźń. Głupi, głupi Michaś.
    Zbysiu może i nie poczekał, ale coś mi się wydaję, że ta brunetka to tylko przykrywka. :)
    A mały Paweł mnie zauroczył. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to było okropne z jego strony.
      Paweł ma charakterek po mamusi ;)

      Usuń
  7. Od początku myślałam, że Ola chce wkręcić Michała w ojcostwo, a tu jednak sam Pawełek wpadł na ten pomysł :). Eh... Brak mi słów na Kubiaka, jego zachowanie i na te gierki, w które gra ze Zbyszkiem. W końcu on też bierze w tym udział. Znowu urządziłby szopkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś nieco pomógł Pawłowi z tym pomysłem.

      Usuń
  8. Kubiak ma rozdwojenie jaźni, bardziej niezdecydowany niż większość ludzkości. Dobrze Ola zrobiła, a Pawełek jest genialnym dzieckiem. U Ciebie to nigdy nic nie wiadomo, więc spokojnie poczekam na koniec za tydzień. Masz już coś kolejnego napisane?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tylko jedno króciutkie na bredniopis i jedno rozpoczęte. Nie wiem czy i kiedy uda mi się je skończyć, nie mówiąc o czymś zupełnie nowym. Może nigdy...

      Usuń
    2. A może jednak? :D Kryzys się każdemu zdarza, jednym w pisaniu, innym w grze.

      Usuń
    3. Zobaczymy. Niczego nie obiecuję.

      Usuń