Obudziła się i natychmiast tego pożałowała. Głowa pulsowała bólem sprawiając, że nawet otwarcie oczu wydawało się jej zadaniem przekraczającym obecne możliwości. W myślach wyzywała Kaśkę, że pozwoliła jej doprowadzić się do takiego stanu. Miała problemy, oczywiście, że je miała, ale nigdy nie zapijała ich do tego stopnia, by tak się czuć. Usłyszała, że ktoś poruszył się obok w pościeli i uśmiechnęła się lekko na myśl, że Michał jeszcze nie wyszedł z mieszkania. Może tym razem będzie inaczej, może uda im się porozmawiać spokojnie.
- Jak się czujesz, Kochanie? - usłyszała i zamarła. To nie był głos Michała. Znalazła siłę, by odwrócić się i otworzyć oczy.
- Nie, to niemożliwe - wychrypiała płaczliwie. Miała nadzieję, że to był tylko sen, że ból głowy w rzeczywistości spowodowany jest spotkaniem z przyjaciółką, a nie z nim. Odpowiedział jej śmiech.
- Jak to niemożliwe? Nie mów, że niczego nie pamiętasz, nie byłaś przecież aż tak pijana. Szkoda by było zapomnieć taką noc.
Pamiętała. Niestety pamiętała wszystko. Dużo łatwiej byłoby, gdyby nie pamiętała, mogłaby wówczas zrzucić winę na niego, wmawiać sobie, że do niczego nie doszło, albo, że tego nie chciała, ale on ją zmusił, a tak miała pełną świadomość, że chciała tego równie mocno, a może nawet mocniej niż on. W zasadzie zdarła z niego ubranie, jak tylko przekroczyli próg jej hotelowego pokoju. Westchnęła i wymruczała bardziej do siebie niż do niego:
- To nie powinno się zdarzyć. To nie może się nigdy więcej powtórzyć.
Znów odpowiedział jej śmiech.
- Co cię tak bawi - warknęła nie patrząc nawet w jego kierunku.
- Twoje wyrzuty sumienia.
Zdenerwowała się.
- Zbyszek, jestem mężatką, a mój mąż to, jakby na to nie patrzeć, twój przyjaciel. Nie widzę w tym nic śmiesznego.
- Twój mąż a mój przyjaciel jest idiotą i nie mów, że tak nie uważasz, bo sama to wczoraj powiedziałaś. Zachowuje się jak duże dziecko, które dopiero teraz zrozumiało, że małżeństwo to nie zabawa i że żeniąc się powinien zrezygnować z pewnych... przyjemności. Dlaczego chcesz tkwić w tym związku, skoro jemu na tym nie zależy?
Udała, że nie zabolało ją to, co powiedział. Nie sądziła, że Michałowi chodziło właśnie o to, nie sądziła, że żałował ślubu. Ona nie żałowała. Otrząsnęła się i odpowiedziała:
- Taaak, bo ty jesteś tak cholernie dojrzały, że możesz oceniać innych. Oboje wykazaliśmy się wczoraj dojrzałością.
Spróbował ją objąć, ale wyślizgnęła się.
- Skarbie, nie dramatyzuj. Przecież nic takiego się nie stało. To nie był nasz pierwszy raz, a o poprzednich Michał przecież wiedział.
Prychnęła.
- Mieliśmy do tego nie wracać. To było dawno, wiesz?
- Wiem. Obiecałem ci wczoraj, że ode mnie Michał się nie dowie, a co ty z tym zrobisz to twoja sprawa. Póki nie zdecydujesz się odejść, albo on cię nie zostawi, mogę pomóc ci zaspokajać te potrzeby, których on nie dostrzega.
Czuła wściekłość, gdy to mówił, a wściekłość ta tylko się zwiększyła, gdy na koniec uśmiechnął się szeroko.
- Wynoś się! Wynoś się z mojego życia!
- Nie - odpowiedział spokojnie patrząc na jej piersi, które odkryła przypadkiem wykonując gwałtowny ruch, by wskazać mu drzwi.
Spróbowała go spoliczkować, lecz chwycił mocno jej rękę uniemożliwiając dalszy ruch.
- Nie zamierzam się wynosić, przeciwnie zamierzam być blisko - mówiąc to niebezpiecznie zbliżył się do jej ust. Poderwała się z łóżka i owinęła nagie ciało kołdrą starając się nie patrzeć w jego stronę. Zbierało się jej na płacz, a nie chciała płakać przy nim.
- Nie poddam się tak łatwo - usłyszała zanim zamknęła za sobą drzwi łazienki. Usiadła na podłodze i zaczęła cicho szlochać. Usłyszała kroki za drzwiami i po chwili powiedział gdzieś bardzo blisko:
- Ja nigdy się nie poddaję.
- W czym się nie poddasz? Czego chcesz?
Nie odpowiedział, a trzaśnięcie drzwi oznajmiło, że opuścił pokój. Wtedy rozpłakała się na dobre. Płakała nad swoją głupotą. Przyjechała tu, by ratować małżeństwo, a tym wybrykiem mogła je zniszczyć całkowicie, o ile w ogóle było co ratować. Ona była spragniona czułości i on wciąż działał na nią w jakiś dziwny sposób, ale o co chodziło Zbyszkowi?
Utknęłam. Nie mam pomysłu na styczniowe spotkania. Na nic nie mam pomysłu...
- Co cię tak bawi - warknęła nie patrząc nawet w jego kierunku.
- Twoje wyrzuty sumienia.
Zdenerwowała się.
- Zbyszek, jestem mężatką, a mój mąż to, jakby na to nie patrzeć, twój przyjaciel. Nie widzę w tym nic śmiesznego.
- Twój mąż a mój przyjaciel jest idiotą i nie mów, że tak nie uważasz, bo sama to wczoraj powiedziałaś. Zachowuje się jak duże dziecko, które dopiero teraz zrozumiało, że małżeństwo to nie zabawa i że żeniąc się powinien zrezygnować z pewnych... przyjemności. Dlaczego chcesz tkwić w tym związku, skoro jemu na tym nie zależy?
Udała, że nie zabolało ją to, co powiedział. Nie sądziła, że Michałowi chodziło właśnie o to, nie sądziła, że żałował ślubu. Ona nie żałowała. Otrząsnęła się i odpowiedziała:
- Taaak, bo ty jesteś tak cholernie dojrzały, że możesz oceniać innych. Oboje wykazaliśmy się wczoraj dojrzałością.
Spróbował ją objąć, ale wyślizgnęła się.
- Skarbie, nie dramatyzuj. Przecież nic takiego się nie stało. To nie był nasz pierwszy raz, a o poprzednich Michał przecież wiedział.
Prychnęła.
- Mieliśmy do tego nie wracać. To było dawno, wiesz?
- Wiem. Obiecałem ci wczoraj, że ode mnie Michał się nie dowie, a co ty z tym zrobisz to twoja sprawa. Póki nie zdecydujesz się odejść, albo on cię nie zostawi, mogę pomóc ci zaspokajać te potrzeby, których on nie dostrzega.
Czuła wściekłość, gdy to mówił, a wściekłość ta tylko się zwiększyła, gdy na koniec uśmiechnął się szeroko.
- Wynoś się! Wynoś się z mojego życia!
- Nie - odpowiedział spokojnie patrząc na jej piersi, które odkryła przypadkiem wykonując gwałtowny ruch, by wskazać mu drzwi.
Spróbowała go spoliczkować, lecz chwycił mocno jej rękę uniemożliwiając dalszy ruch.
- Nie zamierzam się wynosić, przeciwnie zamierzam być blisko - mówiąc to niebezpiecznie zbliżył się do jej ust. Poderwała się z łóżka i owinęła nagie ciało kołdrą starając się nie patrzeć w jego stronę. Zbierało się jej na płacz, a nie chciała płakać przy nim.
- Nie poddam się tak łatwo - usłyszała zanim zamknęła za sobą drzwi łazienki. Usiadła na podłodze i zaczęła cicho szlochać. Usłyszała kroki za drzwiami i po chwili powiedział gdzieś bardzo blisko:
- Ja nigdy się nie poddaję.
- W czym się nie poddasz? Czego chcesz?
Nie odpowiedział, a trzaśnięcie drzwi oznajmiło, że opuścił pokój. Wtedy rozpłakała się na dobre. Płakała nad swoją głupotą. Przyjechała tu, by ratować małżeństwo, a tym wybrykiem mogła je zniszczyć całkowicie, o ile w ogóle było co ratować. Ona była spragniona czułości i on wciąż działał na nią w jakiś dziwny sposób, ale o co chodziło Zbyszkowi?
Utknęłam. Nie mam pomysłu na styczniowe spotkania. Na nic nie mam pomysłu...
A może Zbyszkowi zależy bardziej na jej szczęściu niż na seksie z nią? A może tylko chciał udowodnić, że ślub z Michałem to był błąd?
OdpowiedzUsuńOla nie powinna płakać nad rozlanym mlekiem. Zdradziła męża, ale nic nie dzieje się bez przyczyny. Skoro małżeństwo z Miśkiem nie daje jej szczęścia, może lepiej odejść nim będzie za późno?
Zbyszek zawsze jest gdzieś blisko niej. On zna jej potrzeby. Nie chodzi tylko o seks. Kiedy ona chce się komuś wyżalić, on zawsze wysłucha. Podejrzewam, że teraz też pozwoliłby wypłakać się na swoim ramieniu. Kubiak powinien się o tym dowiedzieć. I będą dwa wyjścia. Albo zrozumie, że czas się zmienić i przestać zaniedbywać żonę, albo pozwolić jej odejść. Małżeństwo powinno tworzyć jedność. Patrzeć w ta samą stronę, mieć podobne poglądy i potrzeby. Jeśli tak nie jest, lepiej się nie męczyć, lepiej dać sobie spokój.
No chyba, że widzą dla siebie choć cień szansy.
I o co do cholery chodzi Zbyszkowi?
Buziaki :***
W tym problem, że jeszcze nie do końca wiem, o co mu chodzi, chociaż Twój wpis podsunął mi kierunek, którego nie brałam dotąd pod uwagę. Musze to przemyśleć :*
UsuńZbyszek widzę walczy, ciekawe tylko jakie to da efekty. :)
OdpowiedzUsuńVE.
Walczy, tylko o co?
UsuńNie mogę rozgryźć Zbyszka. Czego on chce?? CXzy on ją kocha i chce zawalczyć bo widzi, że nie jest jej obojętny?? Chce się zabawić??? Odpłacić Michałowi pięknym za nadobne???
OdpowiedzUsuńCo mial na myśli Zbyszek mówiąc, że Michał nie potrafi zrezygnować z pewnych przyjemności?? Czy to była jakaś sugestia??
Na koniec to ciekawi mnie sam Michał. Jego to już wogóle nie ogarniam! Przy tak krótkim małżeńskim stażu powinien żonę na rękach nosić i pragnąć jej o każdej porze dnia i nocy! Może go nie podnieca, albo on kocha inaczej!!!
Jeśli Ola chce ratować jednak swoje małżeństwo to ta zdrada nie może wyjść na jaw! Taki grzech można odpokutować inaczej i oczywiście nigdy skoku w bok nie powtórzyć. W tym wypadku jednak na to się nie zapowiada!
Pięknie ujęłaś moje wątpliwości. Dodaj do tego jeszcze moją niechęć do milutkiego Zbyszka i masz przed sobą mój problem co z tym dalej zrobić...
UsuńZbyszek do końca nie musi być milutki. Może być bezczelny i pewny siebie ale może też być lepszym życiowym partnerem dla Olki, niż ciepłe kluchy Michał. Wydaje mi się, że jednak ich łączy coś więcej niż tylko więź fizyczna. Nad samą chucią można zapanować, a ewidentnie ich ciągnie do siebie coś jeszcze.
UsuńMasz rację. Nie będzie milutki. Chyba już wiem, jaki będzie, jacy oni będą :)
UsuńMówią, że przeciwieństwa się przyciągają ale ja w to nie wierzę. Zbigniew i Ola są tacy sami i to mogło by być receptą na burzliwy ale udany związek, z rozstaniami i powrotami, bez nudy i stagnacji:). Gdy jedno ma mocny charakter, a drugie jest podporządkowane - nie wydaje mi się żeby to była recepta na sukces. No ale to jest Twoje i opowiadanie i Ty decydujesz jacy oni będą i z kim będą:)
UsuńPrzeciwieństwa mogą się przyciągać, ale na krótko. Po jakimś czasie zwykle któraś ze stron ma dość. Z drugiej strony zbyt podobne osoby by się pozabijały albo zanudziły. Chyba nie ma dobrej recepty na związek - albo jest "to coś", albo nie ma.
UsuńSzkoda, że recept na udany związek nie realizują w aptece:). Świat byłby piękny:)
UsuńTak, byłby pełen szczęśliwych ludzi :)
UsuńZbyszek mnie denerwuje swoją bezczelnością i pewnością siebie, Michał mnie denerwuje swoją dziecinnością.
OdpowiedzUsuńJeżeli małżeństwo szatyna i Olki ma przetrwać, to nikt nie może dowiedzieć się o harcach kobiety. Cóż, chyba że Kubiak dowie się od tego, kto te babskie zachcianki zaspokajał. Wtedy będzie, najprościej mówiąc, mogiła.
Jeśli teraz Cię denerwują, to aż boję się myśleć, co będzie za tydzień i dwa... Przepraszam ;)
Usuńno kochana mogłaś wcześniej pomyśleć, że zdradzasz kochanego męża a nie teraz!
OdpowiedzUsuńMogła, ale nudno by było ;)
Usuńpewnie tak, ale mimo wszystko szkoda mi Miśka, bo żona przyprawia mu rogi z najlepszym kumplem...
UsuńMi nie jest go szkoda ;)
UsuńOj Zbyszku, jesteś głupi i pusty, a na dodatek mnie denerwujesz. Biedna kobitka, dopiero teraz pomyślała o konsekwencjach, ale zapewne już za późno, czasu się nie da cofnąć. Chociaż może jej Kubiak wybaczy, jeśli jest na tyle dobry, wyrozumiały, no i w jakiś sposób naiwny.
OdpowiedzUsuńWiem, że Zbyszek jest denerwujący, wiem też, ze będzie jeszcze bardziej denerwujący. Przykro mi ;)
UsuńZbyszek jest dla mnie pewną zagadką bo nie do końca rozumiem jego intencje. Podejrzewam, że ją kocha i widzi, że nie jest szczęśliwą mężatką, a w dodatku chyba i pan Kubiak ma coś na sumieniu. Przyjechała ratować małżeństwo, a ono się coraz bardziej sypie.
OdpowiedzUsuńW ten sposób na pewno małżeństwa nie uratuje, chociaż, jakby nie patrzeć, poszła za radą kolegi ;)
UsuńTaki knurek z tego Zbysia, wiesz? Cicho-ciemny jest, mam wrażenie, że sypia z Olką dla takiego pokazania Kubiakowi, co może stracić.
OdpowiedzUsuńNie, sypia z nią z innego powodu ;)
UsuńCzyżby Zbyszek się mścił? ALbo się zakochał?
OdpowiedzUsuńJedna z tych wersji jest bliska prawdy, ale tylko bliska ;)
UsuńWiedziałam, już wtedy podczas ślubu wiedziałam, że Bartman nie odpuści. Nie wiem, jak może się tak zachowywać i robić to swojemu przyjacielowi... No, chyba, że ma gdzieś przyjaźń... Pożałują tego i to oboje, jeżeli Michał się dowie, a mam taką nadzieję :). Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńi-do-not-know-what-i-want.blogspot.com
Dowie się, oczywiście, że się dowie :)
UsuńZbyszek mnie strasznie denerwuje swoim podejściem, ale z drugiej strony mam takie wrażenie, że to wszystko może być przez dobre intencje. Jeśli chodzi o Olę, to niezbyt dobry sposób naprawiania małżeństwa sobie wybrała.
OdpowiedzUsuńTo prawda, gorszego sposobu wybrać nie mogła.
Usuńnie dobry ten Bartman. Nie lubię go takiego. Oni świadomie ranią niewinnego Kubiaczka. No chyba, Michaś wcale nie jest taki niewinny, Zarządzam szczerą rozmowę naszego małżeństwa.. a potem się zobaczy :) Pozdrawiam. A.
OdpowiedzUsuńNiewinnego? No nie wiem... ;)
Usuń