Była szczęśliwa. Goście kolejny raz krzyczeli namawiając ich do pocałunku a ona kolejny raz całowała go wywołując oklaski i gwizdy. Kątem oka obserwowała kompletnie nieobecnego Zbyszka. Musi z nim porozmawiać, nie można odkładać tego na później. Szepnęła coś mężowi i ruszyła w kierunku ogrodu ciągnąc za sobą jego przyjaciela.
- Zbyszek, to ślub a nie pogrzeb.
Zaśmiał się głucho i nadal milczał. Westchnęła.
- Wiem, że trudno ci to pojąć. Nie planowałam tego. Michał był moim przyjacielem i jako przyjaciel chciał mi pomóc, gdy zdecydowałam się odejść od Adama. Pozwolił mi zamieszkać u siebie. Gdybym wiedziała, że... nigdy nie poszłabym do ciebie. Nie chcę, żeby to was poróżniło. Michał wiedział co zamierzałam, chciał odwieść mnie od tego pomysłu, ale nie był w stanie.
- Musiałaś się zemścić...
- Nie, to nie była zemsta - gwałtownie pokręciła głową - Owszem, bolało mnie to, co zrobiłeś, bolało, że mnie nie poznałeś, ale nie chciałam się mścić. Już nie. Chciałam tylko zapomnieć o Adamie, uciszyć wyrzuty sumienia. Wiedziałam, że ci się podobam i pomyślałam, że skoro sam traktujesz kobiety przedmiotowo, to zrozumiesz moje zachowanie i nie będziesz miał mi tego za złe. Można powiedzieć, że chciałam cię wykorzystać. Seks mnie uspokaja.
Znów się zaśmiał bez radości.
- A ja prawie się w tobie zakochałem.
- Wiem. Słyszałam co mówiłeś w nocy. Dlatego uciekłam. Nie chciałam cię ranić.
Zapadła cisza.
- Nie mogę uwierzyć, że cię nie poznałem. Teraz widzę, że nie zmieniłaś się aż tak bardzo. Poruszasz się w ten sam sposób, nawet w łóżku byłaś taka jak kiedyś.
- Nie wracajmy do tego, proszę.
Kiwnął głową.
- Niczego nie skojarzyłem, gdy Michał opowiadał, że zakochał się w Oli. Proponował, żebyśmy się spotkali, zapraszał mnie do was, ale nie miałem ochoty, a on nie nalegał. Denerwowałem się, że prześladuje mnie to imię. Byłem rozgoryczony, że nie potrafiłem cię zatrzymać i nie chciałem oglądać szczęśliwego przyjaciela z narzeczoną. To był błąd, bo kiedy zobaczyłem cię dziś przed kościołem... Sam nie wiem, co wtedy myślałem. Byłem wściekły na ciebie. I na niego, że dał ci się omotać... Kiedy wy się właściwie poznaliście?
- Po twoim odejściu zastępowałam koleżankę w klubie i usłyszałam przypadkiem jak chwalisz się ... tym, co zaszło. Michał mnie zobaczył, ale uciekłam. Rozmawialiśmy dopiero w Krakowie, pamiętasz, wtedy, jak zepsuł się twój samochód. Poznał mnie. Od tego czasu rozmawialiśmy niemal codziennie. Odwiedzaliśmy się przy każdej okazji, pojechaliśmy nawet na wspólne wakacje. Długo łączyła nas wyłącznie przyjacielska relacja. Dobrze się rozumieliśmy.
- On cię już wtedy kochał. Opowiadał mi o tych wakacjach, ale nie wiedziałem, że mówi o tobie... - przerwał i westchnął ciężko - Czy ty naprawdę go kochasz?
- Tak. Możesz być spokojny, to nie jest gra. Zmieniłam się. Zbyszek, proszę zapomnijmy o tym, co między nami było. Spróbujmy być przyjaciółmi albo chociaż znajomymi. Nie chcę żeby była między nami złość. Nie chcę też, żeby twoja przyjaźń z Michałem ucierpiała.
- Muszę ci jeszcze coś wyjaśnić. To nie był tylko zakład. Nie zakładam się o dziewczyny, to był jedyny raz, ale nie o zakład chodziło. Chciałem cię poznać, spodobałaś mi się. Uciekłem, bo wystraszyłem się tego, co poczułem, gdy patrzyłem jak śpisz. To, co mówiłem chłopakom to były bzdury, nawet Michał nie znał prawdy. Nie potrafiłem się przyznać, że chyba się w tobie zakochałem. To był błąd, gdybym powiedział chociaż jemu wszystko mogłoby potoczyć się inaczej... Szukałem cię kilka dni później, ale nie pracowałaś już w klubie. Czekałem pod twoim mieszkaniem, aż w końcu właścicielka powiedziała, że się wyprowadziłaś. Nie znałem twojego numeru telefonu, nic o tobie nie wiedziałem. Odpuściłem, bo co innego miałem zrobić? Żałosne, że zakochałem się w tobie dwa razy, nie wiedząc, że to ty. Szkoda, że nie powiedziałem ci tego wówczas. Powinienem być z tobą szczery od początku, teraz to już niczego nie zmienia, chciałem tylko, żebyś wiedziała, że nie jestem taki, za jakiego mnie miałaś. Zostańmy przyjaciółmi. Cieszę się, że znalazłaś miłość. Nie zrań tylko mojego przyjaciela - pogroził palcem uśmiechając się.
Przytulił ją całując w policzek.
- Życzę wam szczęścia. Chcę teraz porozmawiać z Michałem, muszę go przeprosić za tą szopkę w kościele.
Uśmiechała się patrząc jak odchodzi. Nic już nie stało jej na drodze do spełnienia marzeń.
To miał być koniec, ale ustaliłyśmy z Little Witch, że "coś" nie pasuje, więc za tydzień będzie spotkanie dziewiąte.
Proszę nie wyciągać żadnych wniosków z dzisiejszych rozdziałów. Głupi przypadek sprawił, że pan Z. jest dziś tak znośny. Moje zdanie na jego temat się nie zmieniło, nadal jest mi całkowicie obojętny i nadal uważam, że bardziej pasuje do roli niegrzecznego chłopca ;)
- Zbyszek, to ślub a nie pogrzeb.
Zaśmiał się głucho i nadal milczał. Westchnęła.
- Wiem, że trudno ci to pojąć. Nie planowałam tego. Michał był moim przyjacielem i jako przyjaciel chciał mi pomóc, gdy zdecydowałam się odejść od Adama. Pozwolił mi zamieszkać u siebie. Gdybym wiedziała, że... nigdy nie poszłabym do ciebie. Nie chcę, żeby to was poróżniło. Michał wiedział co zamierzałam, chciał odwieść mnie od tego pomysłu, ale nie był w stanie.
- Musiałaś się zemścić...
- Nie, to nie była zemsta - gwałtownie pokręciła głową - Owszem, bolało mnie to, co zrobiłeś, bolało, że mnie nie poznałeś, ale nie chciałam się mścić. Już nie. Chciałam tylko zapomnieć o Adamie, uciszyć wyrzuty sumienia. Wiedziałam, że ci się podobam i pomyślałam, że skoro sam traktujesz kobiety przedmiotowo, to zrozumiesz moje zachowanie i nie będziesz miał mi tego za złe. Można powiedzieć, że chciałam cię wykorzystać. Seks mnie uspokaja.
Znów się zaśmiał bez radości.
- A ja prawie się w tobie zakochałem.
- Wiem. Słyszałam co mówiłeś w nocy. Dlatego uciekłam. Nie chciałam cię ranić.
Zapadła cisza.
- Nie mogę uwierzyć, że cię nie poznałem. Teraz widzę, że nie zmieniłaś się aż tak bardzo. Poruszasz się w ten sam sposób, nawet w łóżku byłaś taka jak kiedyś.
- Nie wracajmy do tego, proszę.
Kiwnął głową.
- Niczego nie skojarzyłem, gdy Michał opowiadał, że zakochał się w Oli. Proponował, żebyśmy się spotkali, zapraszał mnie do was, ale nie miałem ochoty, a on nie nalegał. Denerwowałem się, że prześladuje mnie to imię. Byłem rozgoryczony, że nie potrafiłem cię zatrzymać i nie chciałem oglądać szczęśliwego przyjaciela z narzeczoną. To był błąd, bo kiedy zobaczyłem cię dziś przed kościołem... Sam nie wiem, co wtedy myślałem. Byłem wściekły na ciebie. I na niego, że dał ci się omotać... Kiedy wy się właściwie poznaliście?
- Po twoim odejściu zastępowałam koleżankę w klubie i usłyszałam przypadkiem jak chwalisz się ... tym, co zaszło. Michał mnie zobaczył, ale uciekłam. Rozmawialiśmy dopiero w Krakowie, pamiętasz, wtedy, jak zepsuł się twój samochód. Poznał mnie. Od tego czasu rozmawialiśmy niemal codziennie. Odwiedzaliśmy się przy każdej okazji, pojechaliśmy nawet na wspólne wakacje. Długo łączyła nas wyłącznie przyjacielska relacja. Dobrze się rozumieliśmy.
- On cię już wtedy kochał. Opowiadał mi o tych wakacjach, ale nie wiedziałem, że mówi o tobie... - przerwał i westchnął ciężko - Czy ty naprawdę go kochasz?
- Tak. Możesz być spokojny, to nie jest gra. Zmieniłam się. Zbyszek, proszę zapomnijmy o tym, co między nami było. Spróbujmy być przyjaciółmi albo chociaż znajomymi. Nie chcę żeby była między nami złość. Nie chcę też, żeby twoja przyjaźń z Michałem ucierpiała.
- Muszę ci jeszcze coś wyjaśnić. To nie był tylko zakład. Nie zakładam się o dziewczyny, to był jedyny raz, ale nie o zakład chodziło. Chciałem cię poznać, spodobałaś mi się. Uciekłem, bo wystraszyłem się tego, co poczułem, gdy patrzyłem jak śpisz. To, co mówiłem chłopakom to były bzdury, nawet Michał nie znał prawdy. Nie potrafiłem się przyznać, że chyba się w tobie zakochałem. To był błąd, gdybym powiedział chociaż jemu wszystko mogłoby potoczyć się inaczej... Szukałem cię kilka dni później, ale nie pracowałaś już w klubie. Czekałem pod twoim mieszkaniem, aż w końcu właścicielka powiedziała, że się wyprowadziłaś. Nie znałem twojego numeru telefonu, nic o tobie nie wiedziałem. Odpuściłem, bo co innego miałem zrobić? Żałosne, że zakochałem się w tobie dwa razy, nie wiedząc, że to ty. Szkoda, że nie powiedziałem ci tego wówczas. Powinienem być z tobą szczery od początku, teraz to już niczego nie zmienia, chciałem tylko, żebyś wiedziała, że nie jestem taki, za jakiego mnie miałaś. Zostańmy przyjaciółmi. Cieszę się, że znalazłaś miłość. Nie zrań tylko mojego przyjaciela - pogroził palcem uśmiechając się.
Przytulił ją całując w policzek.
- Życzę wam szczęścia. Chcę teraz porozmawiać z Michałem, muszę go przeprosić za tą szopkę w kościele.
Uśmiechała się patrząc jak odchodzi. Nic już nie stało jej na drodze do spełnienia marzeń.
To miał być koniec, ale ustaliłyśmy z Little Witch, że "coś" nie pasuje, więc za tydzień będzie spotkanie dziewiąte.
Proszę nie wyciągać żadnych wniosków z dzisiejszych rozdziałów. Głupi przypadek sprawił, że pan Z. jest dziś tak znośny. Moje zdanie na jego temat się nie zmieniło, nadal jest mi całkowicie obojętny i nadal uważam, że bardziej pasuje do roli niegrzecznego chłopca ;)