na długo przed tym, nim spotkają się ciała.

Wszystkie przedstawione sytuacje są fikcyjne.
Podobieństwo do rzeczywistych zdarzeń i osób jest przypadkowe.
Opowiadanie zawiera sceny erotyczne.

piątek, 16 listopada 2012

Spotkanie szóste

Obudziła się czując jego ramię pod swoją głową. Uśmiechnęła się na wspomnienie wczorajszego wieczoru. Magiczny. Zdecydowanie można określić go w ten sposób. Zabrał ją do małej restauracji, gdzie zjedli kolację przy świetle świec. W nocy spacerowali godzinami po zasypiającym już mieście, by w końcu wrócić i ponownie oddać się rozkoszy. Tym razem jednak nie było między nimi złości, jej miejsce zajęła niemożliwa do opanowania namiętność. Nie spodziewała się, że tak dobrze będzie im się rozmawiało. Pokazał jej swą drugą twarz, podobną do tej, którą zapamiętała z ich pierwszego spotkania, lecz zupełnie różną od tego, co usłyszała z jego ust później. Twarz wrażliwą, skromną i uroczo chłopięcą. Opowiadał o swoim dzieciństwie, o pierwszej dziecięcej miłości... Był zupełnie inny niż w jej wyobraźni, inny też od obrazu, który próbowała stworzyć we wspomnieniach. Patrząc gdzieś w dal zwierzył się jej, że chciałby się kiedyś zakochać. Mieć żonę, dzieci, domek z ogródkiem gdzieś pod miastem. I psa, oczywiście. Spojrzał na nią zdziwiony, gdy powiedziała pewnym głosem, że miłość nie istnieje. Zaśmiał się, otoczył ją ramieniem i stwierdził, że kiedyś ktoś przekona ją, że jest inaczej. "Bo miłość istnieje" powiedział patrząc głęboko w jej oczy. Odepchnęła to wspomnienie. "To tylko kolejna maska" upomniała samą siebie "jemu nie można ufać". Drgnęła lekko, lecz to wystarczyło, by się obudził. Uśmiechnął się szeroko widząc ją obok i mocniej objął swoim ramieniem.
- Dobrze spałaś, Skarbie?
Przewróciła oczami. "Ile kobiet o to pytałeś, Zbyszku?" pomyślała, lecz odpowiedziała:
- Oczywiście. Mogłabym tak już zawsze.
Uśmiechnął się, jednak uśmiech zamarł mu na wargach, gdy spojrzał na zegarek.
- Cholera, muszę lecieć na trening.
Wstał i w pośpiechu zaczął ubierać spodnie. Obserwowała z fascynacją jak biega po domu szykując się do wyjścia, kompletując jednocześnie niezbędne rzeczy i cały czas do niej mówiąc. Tłumaczył, że nie chce iść, ale musi, bo niedawno podpadł trenerowi, a na domiar złego czeka ich wkrótce spotkanie z poważnym przeciwnikiem. Po kilku minutach wszedł do sypialni ze spakowaną torbą, przysiadł na łóżku obok niej i szepnął gładząc lekko jej włosy:
- Nie odchodź proszę. Przy drzwiach wisi drugi komplet kluczy jeśli chciałabyś gdzieś wyjść, ale proszę bądź tu kiedy wrócę. Naprawdę zależy mi na tym.
Coś w jego spojrzeniu, a może w tonie jakim wypowiadał te słowa sprawiło, że kiwnęła głową. W podziękowaniu dostała całusa w czoło i tyle go widziała.

Wstała i zarzuciła jego bluzę na nagie ciało. Obeszła mieszkanie nie znajdując w nim nic ciekawego. Żadnych zdjęć, żadnych osobistych pamiątek. Trochę mebli, parę książek i płyt, nowoczesny sprzęt, ale nic, co mogłoby powiedzieć cokolwiek o osobie, która tu mieszka. Z nudów wzięła do ręki pierwszą z brzegu książkę i otwierając ją na chybił trafił natrafiła na złożoną kartkę. Były to stare notatki Michała dotyczące strategii na jakiś mecz. "Wszędzie Michał" uśmiechnęła się lekko na wspomnienie ich ostatniej rozmowy, a w zasadzie awantury telefonicznej. Chciał rzucić wszystko i przyjechać, by zmusić ją do rezygnacji z planu, który mu przedstawiła. Nie dał rady, bo właśnie zaczynała go realizować. Gdziekolwiek się nie pojawiła natrafiała na ślad przyjaciela. Chyba już całkiem zawładnął jej życiem.

Nagle zadzwonił jej telefon. Z przerażeniem zobaczyła, że dzwoni Adam. Odebrała, czuła, że jest mu to winna.
- Słucham - rozpoczęła drżącym głosem.
- Chciałem tylko powiedzieć, że wysłałem twoje rzeczy tam, gdzie prosiłaś.
- Dziękuję.
Zapadła cisza.
- Adam?
- Tak?
- Przepraszam. Wiem, że to niczego nie zmieni, ale czuję się fatalnie z tym, co ci zrobiłam.
Zaśmiał się pustym śmiechem.
- A ja powinienem chyba podziękować za ten ludzki odruch, jakim była ucieczka. Równie dobrze mogłaś wyjść za mnie i żądać połowy majątku.
- Nie jestem taka... Nie jestem aż tak zła. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz...
Westchnął głośno i po chwili odpowiedział:
- Ostatecznie spędziliśmy razem miłe chwile. Sprawiłaś, że znów poczułem się młody i atrakcyjny... Wiesz, zadzwoń do mnie jeśli będziesz w Rzeszowie. Chciałbym cię jeszcze kiedyś zobaczyć.
Nie zdążyła odpowiedzieć, bo sygnał w słuchawce oznajmił, że Adam uznał rozmowę za zakończoną. Otarła łzy z policzków. Nie mogła się uspokoić. Tak jak kiedyś zakopała się pod kołdrą i szlochała w poduszkę.

Snuła się po mieszkaniu czekając na powrót Zbyszka. Czerwone od płaczu oczy próbowała zamaskować makijażem, lecz nie miała wątpliwości, że on domyśli się co się stało. W końcu doczekała się. Usłyszała dźwięk obracanego w drzwiach klucza i już po chwili zobaczyła go przed sobą. Miał poważną minę i dziwny smutek w oczach. Przygarnął ją ramieniem.
- Cieszę się, że tu jesteś - powiedział w jej włosy - Płakałaś? - dodał, gdy przyjrzał się jej uważniej.
- Adam dzwonił - odpowiedziała, jakby to miało wszystko wyjaśnić.
Westchnął i odsunął się.
- Musimy porozmawiać. Adam wycofał się ze sponsorowania klubu. Prezes i trener są wściekli. O co tu chodzi do cholery? Możesz mi to wytłumaczyć?
- Niczego nie muszę ci tłumaczyć - odpowiedziała zimnym tonem, choć znów poczuła łzy pod powiekami. Ruszyła w stronę sypialni, by się ubrać i wyjść, lecz chwycił ją za rękę.
- Przepraszam. Masz rację, nie powinno mnie to interesować, to sprawa między tobą a nim. Chodź, napijemy się kawy. Kupiłem kokosową. Mam nadzieję, że to ta, o której mówiłaś.
To ją złamało. Kawa. Pozornie nieistotny drobiazg. Powiedziała mu wczoraj, że najbardziej lubi kokosową, a on ją dziś kupił. Specjalnie dla niej pojechał na drugi koniec miasta, bo tylko jeden sklep miał ją w ofercie. Przywarła do niego mocno i dławiąc się łzami opowiedziała całą swoją żenującą historię z Adamem od momentu, gdy poznała go przypadkiem w kawiarni kilka dni po przyjeździe do Rzeszowa, do chwili, gdy wyszła z jedną torbą z mieszkania, które dla niej wynajął. Nie ukryła niczego, opisała dokładnie swoje wyrachowanie. Ominęła tylko informację, że stała się taka przez to, co ją spotkało. Przede wszystkim przez to, co on sam zrobił. Zbyszek milczał. Nie komentował niczego, co słyszał. Nie oceniał. Tulił ją i głaskał uspokajająco po plecach. Gdy skończyła słowami "taką właśnie suką jestem" podniósł delikatnie jej podbródek zmuszając, by spojrzała w jego oczy i powiedział spokojnie:
- Nie jesteś. To nie było miłe, ale Adam to duży chłopiec. Poradzi sobie, zresztą mógł się spodziewać, że taka dziewczyna nie jest z nim dlatego, że się w nim zakochała. Ja robiłem dużo gorsze rzeczy i teraz się ich wstydzę, ale czasu nie cofnę.
Zamarła. Czyżby jednak Zbyszek się zmienił? Czy naprawdę żałował?
- Opowiedz mi - poprosiła
Zawahał się, ale zaczął mówić.
- Chyba najgorsze, co zrobiłem to odwiedzenie pewnej dziewczyny od ślubu  i wmawianie jej przez kilka tygodni, że ją kocham i chcę z nią być. Później odszedłem mówiąc, że wszystko było kłamstwem... Załamała się...
Nie to chciała usłyszeć.
- Nigdy nie odszedłeś bez słowa wyjaśnienia? Nigdy nie założyłeś się, że kogoś uwiedziesz?
Zamilkł na chwilę, lecz w końcu powiedział matowym głosem wypranym z emocji.
- Nie. Nigdy nie zrobiłem  nic takiego. Nie zakładam się o uczucia.
A więc jednak to tylko gra... Kolejny sposób, by zmiękczyć następną głupiutką kobietkę... Jego dotyk zaczął ją parzyć. Wyzwoliła się z jego ramion zbyt gwałtownie, bo rzucił jej zaskoczone spojrzenie.
- Zjemy coś? - spytała, by go uspokoić.
Wspólnie przygotowali obiad i znów było przyjemnie. Próbowała zapomnieć o tej rozmowie i zachowywać się naturalnie. Traktował ją inaczej niż wcześniej. Okazywał czułość, co jakiś czas delikatnie ściskał jej dłoń albo ustami muskał przelotnie ramię lub czoło. W końcu znów trafili do łóżka. Nie protestowała, przecież tego właśnie chciała przychodząc do niego. Po wszystkim ona rozświetlała ciemność żarem papierosa, podczas, gdy on kreślił wzory na jej nagim brzuchu. Gdy już przysypiała oddychając równomiernie, usłyszała cichy szept.
- Kim ty jesteś dziewczyno? Czy wiesz, co ze mną robisz? Czuję, że zakochuję się w tobie i naprawdę mógłbym spędzić życie z tobą. Kilka dni temu nie uwierzyłbym, że to możliwe...
Westchnął i położył się obok, a jej senność odpłynęła całkowicie. To nie tak miało być! Zbyszek nie może się w niej zakochać! Miał tylko dać jej dobry seks i pomóc zapomnieć o tym, co zrobiła Adamowi! Leżała bez ruchu do czasu, aż miała pewność, że zasnął głęboko. Wówczas cicho wstała i zebrała swoje rzeczy. Wyszła nie zostawiając mu żadnej informacji. Tylko delikatny zapach na poduszce świadczył o tym, że kiedykolwiek tam była.


Lubię dodawać tu kolejny rozdział, bo to oznacza, że jeszcze tylko kilka godzin i będzie weekend :)

19 komentarzy:

  1. Baaaardzo ładny rozdział, ale już sama nie wiem, co myśleć o Zbyszku. W ogóle to jest chyba moje ulubione opowiadanie od Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z dotychczasowych to również moje ulubione, ale jeszcze bardziej lubię jedno, które Wam pokażę za jakiś czas :)

      Usuń
  2. I dobrze! Taki zimny prysznic mu się przyda. Ciekawe czy te wyszeptane słowa były szczere czy był to zabieg zamierzony... Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem bardzo ciekawa, co to za plan, od którego chcę ją odwieźć Michał. Chyba się nie przestraszyła tych słów i ucieczka w niczym jej nie przeszkodzi?:) Zbyszka ciężko rozgryźć... Może się zmienił, a może ta sytuacja była dla niego tak błaha, że nawet o niej nie pamięta?

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam szukać drugiego dna w tym niby zakładzie???
    Zastanawia mnie czasami czy ludzie rzeczywiście są tacy na jakich chcą się wykreować. Czy maski jakie zakładają dla obcych, mediów, kibiców itp. to jest sposób na ucieczkę i ochronę prawdziwego "Ja", bo nie wierzę, że osoby, w szerokim znaczeniu publiczne są w życiu prywatnym takie, na jakie pozują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też w to nie wierzę, chociaż pewnych cech nie da się zamaskować. Głównie tych negatywnych ;)

      Usuń
    2. Czasami ludzie kreują się na niegrzecznych.

      Usuń
  5. Teraz to ja nie wiem co myśleć o Zbyszku. Zmienił się czy to tylko tak zwana potrzeba chwili? Czekam na następny piątek :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że w pewien sposób zrobiła Zbyszkowi to samo co on jej kiedyś. Jestem tylko ciekawa, czemu zaprzeczył, gdy spytała o zakład. No cóż, przypuszczam, że wyjaśni się to niedługo, więc chętnie poczekam :))
    I podczepiając się pod Twój wcześniejszy komentarz, cieszę się, że będzie potem kolejne opowiadanie. Lubię sposób w jaki piszesz. :))
    VE.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dowiesz się wszystkiego niedługo.
      Oczywiście, że mam nowe. Nawet dwa i chyba mam ochotę na trzecie, ale poczekam z pisaniem aż pomysł się sprecyzuje trochę bardziej. Czy to już choroba? ;) Cieszę się, że się Tobie podoba.

      Usuń
  7. On tak na serio się w niej zakochuje?

    OdpowiedzUsuń
  8. No i sama nie wiem, co mam myśleć... Czy on w końcu jest szczery, czy po raz kolejny kogoś udaje. Nie wiem czy ta twarz, którą pokazał to kolejny zabieg mający złamać kolejne damskie serce. I to dodatkowo takie, które już kiedyś było przez niego złamane.. W zasadzie zaglądając tu nie mogę być niczego pewna. Wszystko zależy od niej. To ona kieruje życiem swoim i mężczyzn, którzy ją otaczają. Tak jak kiedyś ona była ofiarą, teraz staje się powoli katem. Bo mimo wszystko bawi się uczuciami mężczyzn.
    Czekam na kolejny z niecierpliwością. I uważam, że to zdecydowanie Twoje najlepsze opowiadanie :)
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  9. i tak zdania o Zbychu nie zmienię, nie pasuję mi tu, żeby on miał się od tak zakochać. Nie wiem czemu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie jestem przekonana do tej wersji. Z. nie zakochuje się od tak ;)

      Usuń