Uśmiechała się promiennie do mijających ją ostatnich gości i do swojego wybranka. Chciała krzyczeć ze szczęścia, radość rozpierała ją od środka. Stała przed kościołem nie wierząc, że za chwilę przyrzeknie miłość aż do końca mężczyźnie, którego bezgranicznie kochała. On ją ocalił. Wyrwał z przygnębienia, w które wpadła zanim dotarła do jego mieszkania. Pomógł jej uwierzyć w siebie i dostrzec w sobie dobro, choć nie popierał żadnej z rzeczy, które zrobiła. Szczególnie tych, które zrobiła krótko przed przyjazdem do niego. Wściekał się o to, krzyczał na nią, groził, ale gdy zapłakana stanęła w jego drzwiach westchnął i przytulił mówiąc tylko:
- Mówiłem, że to nie jest dobry pomysł.
Może już wtedy ją kochał? Może i ona go już kochała lecz pomyliła to uczucie z przyjaźnią? Zmieniła się dzięki niemu. Wróciła dawna Ola z nieśmiałym uśmiechem na twarzy i anielsko-delikatnymi naturalnymi blond loczkami. Ola wrażliwa na cudze cierpienie i zawsze chętna do niesienia pomocy. Ola, która sama zarabiała na swoje utrzymanie, choć pracę w charakterze rzecznika prasowego klubu pomógł jej zdobyć on. Tłumaczył później, że tylko szepnął słówko o jej zdolnościach prezesowi a doświadczenie, jakie zdobyła jeszcze w Rzeszowie dopełniło zadania. Nowa Ola zaufała mu bardziej, niż potrafiła zaufać przyjacielowi poprzednia jej wersja. Dostrzegła, że on jeden zawsze był przy niej, bezinteresownie pomagał i naprawdę interesował się nią. Od początku. Choć nie zawsze się zgadzali i czasem wybuchały między nimi gwałtowne kłótnie, zawsze ostatecznie dochodzili do porozumienia. Trochę czasu minęło nim odkryli co ich łączy, w końcu jednak zrozumieli, że to, o czym marzyli od dawna mają na wyciągnięcie ręki. Prawdziwą miłość.
Z rozmyślań wyrwał ją szept Kasi, że za chwilę mogą wejść. Do ołtarza miał poprowadzić ją narzeczony. Tak, poprosiła Kasię, by została jej świadkiem. Drugim świadkiem był wpatrujący się w nią zimnym spojrzeniem przyjaciel jej przyszłego męża. Bała się jego reakcji. Żałowała, że nie miała okazji porozmawiać z nim wcześniej i wyjaśnić kilku spraw, jednak było już na to za późno. Wygładziła niewidoczną faldę na swej pięknej kremowej sukni i wsunęła dłoń pod ramię wybranka. Ruszyli razem w stronę ołtarza wśród pachnących odurzająco białych lilii i czerwonych róż wzbudzając zachwyt mijanych osób. Zapomniała o wcześniejszym lęku ciesząc się chwilą. Jej wymarzony ślub... Jak z bajki...On zdał się całkowicie na gust i pomysły narzeczonej, wiedząc ile to dla niej znaczy. Nie miała wygórowanych życzeń. Stary, niewielki, stojący na uboczu kościół pełen kwiatów i najbliższych przyjaciół - to wszystko o czym marzyła.
Msza rozpoczęła się. Ksiądz spokojnie wypowiadał kolejne kwestie, aż nagle wydarzyło się to, czego tak bardzo się obawiała.
- Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński? - zapytał ksiądz
- Mówiłem, że to nie jest dobry pomysł.
Może już wtedy ją kochał? Może i ona go już kochała lecz pomyliła to uczucie z przyjaźnią? Zmieniła się dzięki niemu. Wróciła dawna Ola z nieśmiałym uśmiechem na twarzy i anielsko-delikatnymi naturalnymi blond loczkami. Ola wrażliwa na cudze cierpienie i zawsze chętna do niesienia pomocy. Ola, która sama zarabiała na swoje utrzymanie, choć pracę w charakterze rzecznika prasowego klubu pomógł jej zdobyć on. Tłumaczył później, że tylko szepnął słówko o jej zdolnościach prezesowi a doświadczenie, jakie zdobyła jeszcze w Rzeszowie dopełniło zadania. Nowa Ola zaufała mu bardziej, niż potrafiła zaufać przyjacielowi poprzednia jej wersja. Dostrzegła, że on jeden zawsze był przy niej, bezinteresownie pomagał i naprawdę interesował się nią. Od początku. Choć nie zawsze się zgadzali i czasem wybuchały między nimi gwałtowne kłótnie, zawsze ostatecznie dochodzili do porozumienia. Trochę czasu minęło nim odkryli co ich łączy, w końcu jednak zrozumieli, że to, o czym marzyli od dawna mają na wyciągnięcie ręki. Prawdziwą miłość.
Z rozmyślań wyrwał ją szept Kasi, że za chwilę mogą wejść. Do ołtarza miał poprowadzić ją narzeczony. Tak, poprosiła Kasię, by została jej świadkiem. Drugim świadkiem był wpatrujący się w nią zimnym spojrzeniem przyjaciel jej przyszłego męża. Bała się jego reakcji. Żałowała, że nie miała okazji porozmawiać z nim wcześniej i wyjaśnić kilku spraw, jednak było już na to za późno. Wygładziła niewidoczną faldę na swej pięknej kremowej sukni i wsunęła dłoń pod ramię wybranka. Ruszyli razem w stronę ołtarza wśród pachnących odurzająco białych lilii i czerwonych róż wzbudzając zachwyt mijanych osób. Zapomniała o wcześniejszym lęku ciesząc się chwilą. Jej wymarzony ślub... Jak z bajki...On zdał się całkowicie na gust i pomysły narzeczonej, wiedząc ile to dla niej znaczy. Nie miała wygórowanych życzeń. Stary, niewielki, stojący na uboczu kościół pełen kwiatów i najbliższych przyjaciół - to wszystko o czym marzyła.
Msza rozpoczęła się. Ksiądz spokojnie wypowiadał kolejne kwestie, aż nagle wydarzyło się to, czego tak bardzo się obawiała.
- Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński? - zapytał ksiądz
- Nie mogę na to pozwolić! - po kościele przebiegł szmer, kiedy świadek wypowiedział te słowa - Nie wiem co tym razem kombinujesz, ale wiem, że go nie kochasz. Nie pozwolę się tobie bawić kosztem mojego przyjaciela.
- A może się mylisz i właśnie niszczysz przyjacielowi ślub? - wyraźnie zdenerwowała się panna młoda.
- Nie rozumiem dlaczego się tu zjawiłaś. Dlaczego nie uciekłaś bez słowa jak od Adama? Uważasz, że będzie bardziej widowiskowo, jeśli zostawisz go przed ołtarzem? Chcesz go publicznie upokorzyć? A może chciałaś pokazać się w białej kiecce?
- Zbyszek uspokój się. Nic nie rozumiesz - wtrącił się Michał.
- Ja nie rozumiem? Czy ty ją znasz? Wiesz co z niej za ziółko?
- Chyba musimy porozmawiać - pan młody chwycił swojego świadka za łokieć i ruszył w stronę wyjścia.
- Jak w taniej komedii romantycznej - szepnęła do zdumionej Kaśki i pobiegła za nimi rozrywając ciszę stukotem obcasów.
Z daleka słyszała ich krzyki. Całe szczęście, że na ślub wybrała dość odludne miejsce i utrzymali to w tajemnicy przed mediami. Gdy zdyszana dobiegła do nich Zbyszek sapnął ironicznie
- No proszę, panna młoda pilnuje swojej inwestycji. Tym właśnie jesteś dla niej Michał, inwestycją. Zabawną inwestycją. Ona nie wierzy w miłość. Kiedyś się jej znudzisz i oskubie cię do ostatniego grosza. Tak, jak próbowała z Adamem, ale wtedy sumienie ją powstrzymało. Tym razem najwyraźniej chęć posiadania zwyciężyła. Słyszałeś o Adamie?
- Tak. Wiem też, że później poszła do ciebie. - odpowiedział spokojnie Michał.
- I co? Nie rusza to ciebie? - zaśmiał się - Ciebie? Chodzące poczucie przyzwoitości? Co ona z tobą zrobiła?
- Kocham ją.
- I myślisz, że to coś zmieni? Ona ciebie nie kocha. To zwykła dziwka. Jak myślisz skąd wiem, że pali po każdym orgazmie? Że krzyczy? Że śpi tylko na prawym boku? To dziwka, Michał.
- Nie mów tak o niej - Michał zbliżył się do przyjaciela z wściekłością wymalowaną na twarzy, jednak wywołał tylko cyniczny śmiech i stwierdzenie:
- Kiedyś sam się przekonasz, że mam rację.
Widziała, że Michał jest na granicy wytrzymałości, a nie chciała dopuścić do bójki między przyjaciółmi. Przepchnęła się do przodu i mocno uderzyła Zbyszka dłonią w policzek.
- To ty zrobiłeś ze mnie dziwkę. Już nią nie jestem - sykneła udając wściekłość. W głębi duszy przyznawała mu rację. Nie wiedział wszystkiego, a to, co wiedział dawało mu podstawy, by poważnie martwić się o przyjaciela.
- Ja? Niby kiedy? Sama do mnie przyszłaś. - patrzył z drwiącym uśmiechem
- Klub, kelnerka, zakład kilka lat temu... Pamiętasz?
Uśmiech zamarł na jego ustach. Przerzucał wzrok z Oli na gładzącego ją uspokajająco po plecach Michała.
- To jakiś żart, prawda?
- Nie. To ja. Myślałam, że teraz mnie poznasz, ale najwyraźniej zdążyłeś już zapomnieć. Nie pozwolę żebyś kolejny raz zniszczył mi życie. Sam mówiłeś, że ktoś nauczy mnie miłości. Kocham Michała, Michał kocha mnie, więc pozwól, że wrócimy na nasz ślub. Z tobą lub bez ciebie. Porozmawiać możemy później.
Odeszła w stronę kościoła.
- Nie znasz jej, Zbyszek. Nic o niej nie wiesz. Odpuść. A dla twojej wiedzy, Ola już nie pali. Rzuciła na moją prośbę.
Michał klepnął lekko przyjaciela w ramię i poszedł za narzeczoną. Usłyszał za sobą kroki i zastanawiał się czego się po nim teraz spodziewać...
Najlepszego Sil!
- Nie rozumiem dlaczego się tu zjawiłaś. Dlaczego nie uciekłaś bez słowa jak od Adama? Uważasz, że będzie bardziej widowiskowo, jeśli zostawisz go przed ołtarzem? Chcesz go publicznie upokorzyć? A może chciałaś pokazać się w białej kiecce?
- Zbyszek uspokój się. Nic nie rozumiesz - wtrącił się Michał.
- Ja nie rozumiem? Czy ty ją znasz? Wiesz co z niej za ziółko?
- Chyba musimy porozmawiać - pan młody chwycił swojego świadka za łokieć i ruszył w stronę wyjścia.
- Jak w taniej komedii romantycznej - szepnęła do zdumionej Kaśki i pobiegła za nimi rozrywając ciszę stukotem obcasów.
Z daleka słyszała ich krzyki. Całe szczęście, że na ślub wybrała dość odludne miejsce i utrzymali to w tajemnicy przed mediami. Gdy zdyszana dobiegła do nich Zbyszek sapnął ironicznie
- No proszę, panna młoda pilnuje swojej inwestycji. Tym właśnie jesteś dla niej Michał, inwestycją. Zabawną inwestycją. Ona nie wierzy w miłość. Kiedyś się jej znudzisz i oskubie cię do ostatniego grosza. Tak, jak próbowała z Adamem, ale wtedy sumienie ją powstrzymało. Tym razem najwyraźniej chęć posiadania zwyciężyła. Słyszałeś o Adamie?
- Tak. Wiem też, że później poszła do ciebie. - odpowiedział spokojnie Michał.
- I co? Nie rusza to ciebie? - zaśmiał się - Ciebie? Chodzące poczucie przyzwoitości? Co ona z tobą zrobiła?
- Kocham ją.
- I myślisz, że to coś zmieni? Ona ciebie nie kocha. To zwykła dziwka. Jak myślisz skąd wiem, że pali po każdym orgazmie? Że krzyczy? Że śpi tylko na prawym boku? To dziwka, Michał.
- Nie mów tak o niej - Michał zbliżył się do przyjaciela z wściekłością wymalowaną na twarzy, jednak wywołał tylko cyniczny śmiech i stwierdzenie:
- Kiedyś sam się przekonasz, że mam rację.
Widziała, że Michał jest na granicy wytrzymałości, a nie chciała dopuścić do bójki między przyjaciółmi. Przepchnęła się do przodu i mocno uderzyła Zbyszka dłonią w policzek.
- To ty zrobiłeś ze mnie dziwkę. Już nią nie jestem - sykneła udając wściekłość. W głębi duszy przyznawała mu rację. Nie wiedział wszystkiego, a to, co wiedział dawało mu podstawy, by poważnie martwić się o przyjaciela.
- Ja? Niby kiedy? Sama do mnie przyszłaś. - patrzył z drwiącym uśmiechem
- Klub, kelnerka, zakład kilka lat temu... Pamiętasz?
Uśmiech zamarł na jego ustach. Przerzucał wzrok z Oli na gładzącego ją uspokajająco po plecach Michała.
- To jakiś żart, prawda?
- Nie. To ja. Myślałam, że teraz mnie poznasz, ale najwyraźniej zdążyłeś już zapomnieć. Nie pozwolę żebyś kolejny raz zniszczył mi życie. Sam mówiłeś, że ktoś nauczy mnie miłości. Kocham Michała, Michał kocha mnie, więc pozwól, że wrócimy na nasz ślub. Z tobą lub bez ciebie. Porozmawiać możemy później.
Odeszła w stronę kościoła.
- Nie znasz jej, Zbyszek. Nic o niej nie wiesz. Odpuść. A dla twojej wiedzy, Ola już nie pali. Rzuciła na moją prośbę.
Michał klepnął lekko przyjaciela w ramię i poszedł za narzeczoną. Usłyszał za sobą kroki i zastanawiał się czego się po nim teraz spodziewać...
Najlepszego Sil!
Nie wiem co napisać. W sumie spodziewałam się od prologu, że będzie tutaj chodziło o ślub z Michałem i że Zbyszek będzie próbował ich rozdzielić, ale nie sądziłam, że aż tak będzie do tego dążył. No i w końcu się dowiedział, kiedy i w jakich okolicznościach tak naprawdę poznał Olę. Cóż, nie ukrywam, że jak zwykle jestem ciekawa co dalej, ta ciekawość to mnie kiedyś zgubi :))
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście, standardowo, zachwycam się Michałem. Bo Miśki są fajne, praktycznie wszystkie.
VE.
Tu akurat się zbyszkowi nie dziwię. Sama nie chciałabym dopuścić do ślubu przyjaciela z kimś takim ;)
UsuńZastanawia mnie gdzie są granice ludzkiego zaufania. Jak Kubiaka w realu nie lubię, tak w tym odcinku go podziwiam. Zaufał i pewnie pokochał kobietę, którą tak naprawde na skinienie dłoni miał jego najlepszy przyjaciel. Ciekawe czy normalnie zastanawiał by się co ona wymyśli jakby tak im cos nie wyszło?? Jaką zemstę wymyśliła by dla niego bo, że jest mściwa wyszło w 6 wcześniejszych spotkaniach. Ludzie się nie zmieniają, to my chcemy wierzyć, że jest inaczej.
OdpowiedzUsuńHeh jestem chyba najbardziej irytującą komentującą Twoje opowiadania. Zawsze mam jakieś "ale". Myślę jednak, ze to dobrze. Opowiadanie powinno budzić jakies emocje, a nie być tylko kilkoma pustymi słowami. Wytrzymasz ze mną???
P.S. Widzę, że wszyscy ulegają modzie na nielubienie Zbigniewa. Robienie z Niego jak najgorszego w opowiadaniach to juz religia:)
Ależ komentuj! Lubię Twoje "ale"! Wytykasz mi błędy, na które czasem nie zwróciłabym uwagi. Dziękuję. Zaufanie Michała - przyjaźnili się od dawna, znał ją, więc chyba mógł zaufać. Tak myślę.
UsuńZ. ma coś takiego w sobie, że aż się prosi, żeby zrobić z niego tego złego. Może i prywatnie jest "grzecznym chłopcem", ale mi bardziej pasuje na ostatniego skurwiela. W tym opowiadaniu nie zrobiłam z niego aż tak złego, jak się teraz wydaje. Chyba. Pozory mylą ;)
To pasowanie do roli "bad boya" to chyba wynik specyficznej urody i pewności siebie graniczącej z arogancją. No ale trzeba mieć jaja żeby stanąć przed kamerami po porażce w ćwierćfinale IO (chociaż dziennikarz był wyjątkowo irytujący i gów.no wiedział o siatkówce). Szkoda tylko, że tak nie wielu wzięło porażkę na klatę...
UsuńCo do zaufania to no cóż ja z natury jestem nieufna i jakoś ciężko mi uwierzyć w tą bezgraniczną miłość Michała:)
UsuńTo fakt, że jako jeden z nielicznych miał odwagę przemówić po porażce, ale to co powiedział w jednym z takich wywiadów nie sprawiło, że polubiłam go bardziej. Rozumiem, że złość i emocje, ale gdzieś są granice. Ale odwagi mu nie zabrakło w przeciwieństwie do innych, którzy nie potrafili spojrzeć w oczy kibicom i to mu się chwali.
UsuńTo na pewno kwestia specyficznej urody (która zresztą na niektórych zdjęciach wypada całkiem, hmm, apetycznie) i arogancji, która momentami bywa agresywna. Może to kwestia boiska, może metoda na odreagowanie, a może wypływa osobowość. Nie wiem, ale obawiam się, że nie potrafiłabym napisać o grzecznym, uczuciowym Zbyszku.
Hmm ja wiem czy apetyczną, agresywną napewno i zapadającą w pamięć. Co do apetyczności to wiadomo kwestai gustu:)
UsuńNiektóre. Nieliczne niektóre ;)
UsuńW kwestii sprostowania to chcę napisać, ze bezsprzecznie Zbigniew jest przystojnym mężczyzną, nawet bardzo ale za młody jak na mój gust:):):):). Mogę nawet stwierdzić, że w przeciwieństwie do kilku innych kolegów, bycie siatkarzem nie musi dodawać mu urody bo ją posiada. Zauważyłam, że wielu naszym i nie tylko naszym siatkarzom w opowiadaniach dodaje się urody, inteligencji i elokwencji choć w realu ich nie posiadają. Ach ta sława:)
UsuńCoś czuję, że jesteśmy w podobnym wieku, ale nie napiszę w jakim ;) I co, że za młody? Popatrzeć nie można? ;) Sława czyni cuda. Jest lepsza niż najlepsze wykształcenie i operacje plastyczne. A jak dodasz do niej pieniądze to pozostaje tylko uciekać przed stadem hotek ;)
UsuńTeż tak czuję po kościach:) Młodych żeby nie było!!!
UsuńOczywiście, że młodych :)Czujesz tak po Miśkach?
UsuńLubię tylko jednego Miśka, Miśka Ł, na jednego mam alergię tj. Miśka K, do Winiara i Ruciaka ma stosunek obojętny. No i ekhm jestem młodsza od Łasko, a starsza od Tłuścioszka:)
UsuńTo by się zgadzało :) Rozrzut nadal jest spory, ale proponuję na tym poprzestać. Przynajmniej publicznie ;)
UsuńMocna akacja w kościele. Nie pomyślała bym, że Zbyszka stać na tak przykre słowa. Nie wie jak naprawdę było, ale swoje musi wtrącić. Ludzie się zmieniają, ale nie wszyscy. Niektórzy tylko upozorowują zmianę, a tak naprawdę są tacy sami. Myślę, że Ola się zmieniła i naprawdę całym sercem kocha Michała. Ola w głębi duszy była zawszę dobrą kobietą tylko bardzo skrzywdzoną przez mężczyznę. To, że jest mściwa to wiemy z poprzednich rozdziałów. Jednak nie ma człowieka idealnego. Co do komentarza @czytelniczka to ja bardziej preferuje Zbyszka w odsłonie "grzecznego chłopca" i tak ja go przedstawiałam w moim pierwszym opowiadaniu i mam zamiar w kolejnym :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja:). Ja zawsze staję modzie na przekór:)
UsuńCoś tam jednak wie, bo uczestniczył ;)
UsuńBUM! Cyrk na weselu! Goście na długo zapamiętają to wydarzenie :) Można się było spodziewać tego że Zbyszek tak zareaguje, Michał miał z nim wcześniej porozmawiać albo nie wiem kogoś innego wziąć na świadka... W każdym razie sytuacja mocno stresująca, jak na szpilkach czekam na kolejne spotkanie :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście goście to przyjaciele, więc nie powinno być tak źle ;)
UsuńNie mogło być zbyt słodko i na szczęście nie było. :) Przyznam szczerze, że takie zakończenie totalnie mnie zaskoczyło, ale pasuje tu idealnie. :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Michała z całych sił, że jest w stanie ufać pozornie tak złej osobie.
Nigdy nie powinno być zbyt słodko i zbyt smutno ;)
UsuńI taki prezent urodzinowy mi sie podoba! Dziekuje! :*
OdpowiedzUsuńProszę bardzo. Cieszę się, że udało mi się choć trochę odkupić winy Grzesia ;)
UsuńBardzo mi się ten rozdział podoba. Dobrze, że to się tak skończyło. I Michał taki cudowny, a Zbyszkowi bym nakopała.
OdpowiedzUsuńCieszę się. Dlaczego być mu chciała nakopać? Martwi się o przyjaciela, a to chyba dobrze.
UsuńŚwietny rozdział! Nie dziwię się Zbyszkowi, bo o niczym nie wiedział. Michał zachował się, jak prawdziwy facet. Ciekawe tylko czy Ola zmieniła się na prawdę, czy nie :). Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Zapraszam na następny, wyjaśni się tam więcej. Pozdrawiam
UsuńZaskoczyłaś mnie, ale gdy zaczęłam czytać byłam jakoś dziwnie pewna, że właśnie oo Kubiaka chodzi :) Nie jestem przekonana, że tak właśnie się to wszystko skończy. Mimo, ze kocha teraz Michała, nadal mam wrażenie, że Zbyszek nie jest jej do końca obojętny. Może go nie kocha, ale atakujący w dalszym ciągu wywołuje u niej silne emocje. Zastanawia mnie tylko to, dlaczego nie powiedzieli wcześniej Bartmanowi. Obyłoby się wtedy bez tej szopki.
OdpowiedzUsuńTak jak wspomniałam wcześniej, moim zdaniem to najlepsze Twoje opowiadanie. Wywołuje kilkaset pytań do samej siebie. Po przeczytaniu zastanawiasz się, czy ty dałabyś się komuś tak zniszczyć. Bardzo lubię tą historię. Dlaczego? Dlatego, że na tym świecie chodzi tysiące dziewczyn, które opuszczają głowę, gdy ktoś zrobi z nich szmaty, a później 'wyrastają' na straszne suki. Nie dlatego, że są zepsute do szpiku kości, tylko ktoś zniszczył im życie.
Co do komentarza Czytelniczki: Kochana, jesteś jedną z niewielu osób, które są w stanie napisać coś więcej niż 'o, jak cudownie', więc ja osobiście zawsze cenię sobie Twoje zdanie. Myślę, że pozostałe blogowiczki również. Jeśli chodzi o sympatię i antypatię do realnego Bartmana, ja nadal go bardzo lubię, tylko on po prostu mnie strasznie ostatnio irytuje.. To nie jest ten sam Zbyszek, co do tej pory. I nie wiem, czy udawał do tej pory, czy dopiero teraz udaje, ale nie wierzę, że w ciągu zaledwie kilku miesięcy można aż tak bardzo się zmienić. Zawsze miał tendencję do 'lansowania się', ale teraz to już po prostu gwiazdorzy... I mi się to coraz bardziej nie podoba. Jego wypowiedzi stają się coraz bardziej niekulturalne. Ja rozumiem, ze hotki są irytujące, no ale wypowiadając się o nich tak jak w historii o podpisie na biuście, pokazał, że jest wieśniakiem i chamem. Przykro mi to stwierdzić, ale tak jest. Nie powinien zapominać, że m.in. dzięki tym hotkom sprzedają si e bilety na mecze, a za kasę z biletów on ma wpływ na konto. Zresztą gdzie szacunek do drugiego człowieka, do swojego fana?
Yuki, wielkie buziaki :*** i oczywiście czekam na kolejny :)
Zgadzam się z Tobą całkowicie jeśli chodzi o realnego Zbyszka. Zgadzam się też z Tobą jeśli chodzi o krytyczne komentarze - one są ważne i potrzebne, ale miło czyta się również takie, jak Twój powyższy. Lubię wiedzieć, że wywołuję jakieś emocje i czy emocje te są zgodne z tym, co zamierzyłam. Dziękuję Ci za to.
UsuńI Twoje opowiadania właśnie takie są. Naładowane porcją emocji. Dlatego bardzo lubię Cię czytać :) Wiesz, czasami jest tak, że czytam coś i myślę sobie, co autorka chciała we mnie wzbudzić, jakie emocje, oprócz fascynacji siatkarzem. Przykro mi. Nie wzbudzi. Ale u Ciebie jest inaczej. Nawet Twoje poprzednie opowiadanie, to o Bezimiennym. Szczerze, nawet nie pamiętam, czy on na pewno był siatkarzem, ale pamiętam ból kobiety, która musiała odejść, pamiętam jej rozczarowanie, gdy on zaczął spotykać się z inną, czy szczęście, gdy zrozumiała, że jego szczęście będzie zdecydowanie ważniejsze. Dlatego cieszę się, że pewnego dnia 'wpadłyśmy' na siebie w tym blogowym świecie. Cieszę się, że masz tu do przekazania coś więcej, niż tylko fakt, że Bartman jest przystojny. Chociaż jest przystojny jak cholera :P
UsuńDziękuję. Naprawdę miło to czytać. Też się cieszę, że "wpadłam" na Ciebie, dokładnie z takich samych powodów, jak napisałaś. Zresztą pamiętasz pewnie, że wymyśliłyśmy coś podobnego w podobnym czasie - to musi o czym świadczyć ;)
UsuńPamiętam :) I też tak myślę, że to o czymś musi świadczyć :P więc jeśli będziesz miała czas i ochotę odezwij się czasem :) moje gg 8248253
UsuńPrzepraszam, dopiero zobaczyłam Twój wpis. Odezwę się :)
UsuńMichał... Michał, Michał, obyś nie oberwał po głowie za tą miłość. Bo coś czuję po kościach, że coś tu jeszcze namieszasz. Na co czekam.
OdpowiedzUsuńMisiek? Misiek ma namieszać?
UsuńPowiem ci szczerze - przeczytałam wszystkie twoje dotychczasowe opowiadania (jestem w trakcie czytania 'układu') i po prostu nie wierzę. Nie wierzę, że można tak wspaniale przelać ból, smutek, melancholię na elektroniczny papier. Pierwszy raz w całym moim blogowym życiu poświęciłam kilka godzin na przeczytanie opowiadań, a oderwanie mnie od komputera było po prostu niemożliwe. Dla mnie jesteś mistrzem, za te emocje, jakimi nas zasypujesz. :)
OdpowiedzUsuńA to historia jest jedną z moich ulubionych, zapewne przez to, że słabość do Bartmana aż we mnie huczy. :)
Zbysiu podłożył w przeszłości kłodę pod nogi Oli, tak teraz ona podłożyła i jemu. Hm, i tak coś czuję, że Michał za długo się nie nacieszy.
Rozpieszczasz mnie. Moje ego poszybowało właśnie gdzieś wysoko i nie wiem, kiedy uda mi się sprowadzić je na ziemię. Dziękuję.
UsuńKurczaki! Nie sądziłam, że scena ślubu z początku tak szybko pojawi się w treści. Cóż, po tym, co piszesz wydaje się, że uczucie Oli jest prawdziwe. Ale gdzie w tym wszystkim Zbyszek? Może nie namiesza aż tak bardzo, może będzie chciał udowodnić, że nie jest tym Zbyszkiem z klubu, od którego wszystko się zaczęło? Przyznaje, że ciekawa zagadka. Pozostaje tylko czekać na dalszy ciąg :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, niecodzienna
Jesteś dość blisko tego jak będzie. Pozdrawiam :)
Usuń59 yr old Business Systems Development Analyst Tessa Linnock, hailing from Swift Current enjoys watching movies like Donovan's Echo and Mushroom hunting. Took a trip to Kenya Lake System in the Great Rift Valley and drives a Aston Martin DB3S. przejdz do tej strony
OdpowiedzUsuń